Zastanawiałeś się czemu podziwiasz tylko niektórych ludzi?
Bardziej cenisz zdanie babci niż dziadka. Wolisz słuchać Cejrowskiego niż Hołowni (lub odwrotnie). Rozczytujesz się w pismach św. Teresy Wielkiej, a nie w św. Tomasza z Akwinu. Przemawia do Ciebie postawa św. Pawła, a nie św. Piotra. Itd...
Wiesz, czemu tak jest? To już nie jest przyciąganie plus/minus. Ci święci lub te osoby, których sposób działania i mówienia cenisz, mogą odzwierciedlać Twoje własne pragnienia i tęsknoty. Prawdopodobnie masz w sobie ten sam oręż. Np. miecz jak św. Paweł, ubóstwo jak św. Franciszek, czy wrażliwość jak św. Matka Teresa...
Pomyśl sobie: Jakich świętych cenisz najbardziej? Kto jest Twoim autorytetem? Jak myślisz, dlaczego akurat oni są dla Ciebie ważni? Jakie ich cechy charakteru są Tobie bliskie? W jakiej "słusznej sprawie" mógłbyś stanąć u ich boku? Który święty jest Twoim patronem? Kogo wybierzesz na swojego przewodnika? Zapisz to sobie w zeszycie.
Pamiętaj, żeby patrzeć na siebie pokornie, czyli prawdziwie i realnie. Nie musisz się od razu rzucać z motyką na słońce, tylko dlatego że Ci imponuje Joanna d'Arc. Nieporozumieniem by było, gdybyś swój talent oratorski wykorzystywał w schronisku dla bezdomnych, tylko dlatego, że w kościele ksiądz mówił o naśladowaniu św. Matki Teresy czy św. brata Alberta. Bezdomni nie potrzebują wielkich słów, ale ciepłego koca. Wielkie słowa przydadzą się gdzie indziej...
Szukamy ideału, więc musimy sięgać wysoko, ale nie bądźmy "świętsi od papieża". Św. Salezy zawsze powtarzał, że każdy ma swoje miejsce. Zakonnik w zakonie, a świecki w świecie. My świeccy, nie rzucimy rodzin i pracy zawodowej, ale możemy doskonalić się w małych cnotach, na których straży stoją święci.
Mnie w jakiś sposób inspiruje dynamika św. Pawła, skromność św. Faustyny, postawa św. Jana Marii Vianney'a, pisma św. Franciszka Salezego, wytrwałość i skrupulatność Józefa Englinga i wiele cech o. Kentenicha.
A Ciebie?