Westchnienia

Wiersze zaczęłam pisać w wieku 16 lat.
Od tamtej pory powstało ich ponad trzysta, a liczba wciąż rośnie.
Kiedy dziś wracam do moich pierwszych liryków, nie mogę się nie uśmiechnąć. Jak przystało na romantyczkę – zdecydowana większość mówi o miłości.

Na początku bawiłam się rymami. Z czasem jednak rymy zeszły na dalszy plan, ustępując miejsca swobodniejszym, bardziej intuicyjnym myślom.
Tak narodziły się moje „westchnienia” – liryczne, czasem nieuczesane, ale szczere.

Postanowiłam podzielić się kilkoma z nich. Może ktoś w nich coś odnajdzie. Może się uśmiechnie... albo na chwilę zatrzyma.
Szkoda, żeby tak leżały w szufladzie. Niektóre z nich pamiętają jeszcze bardzo młodą mnie...

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Słońce
Słońce... jedno słowopotrafi roztopić żalprzynieść ukojenierozpalić nadziejęobudzić marzenie.

Słońce... słowo, któreznaczy więcej niż tysiąc słów

Ciepło mi na sercuczuję już zapach wiosny,przedsmak lata

Budzę się do życia...

Smutno mi


Policzyłabym łzy gdyby udało się je zebrać.

Twój żal przetoczył się przez moje serce.

Coraz słabsza wiara w piękną przyszłość

nie pomaga nieść ciężaru teraźniejszości.

Rozczarowanie, zatrzymanie w próżni uczuć,

brak nadziei...

A jednak trzeba iść dalej, resztką sił chwytać chwile,

by nie zginąć w drodze, nie zniknąć całkiem

łamiąc serce tym, którzy jeszcze kochają.

Smutno mi strasznie, ale przejmę każdą łzę, 

jeśli pomoże Ci to wytrwać.



Wiersz


zwykły dzień
na papierze widnieje 
jedna myśl 
a z niej wersów koleje 
płaczę łzy 
na kartkę wolniutko padają 
chwila i 
słowami pięknymi się stają 
zawsze już 
gdy smutek ogarnia serce 
myśli me 
schowane w wiersza kropelce 

***

Czasem musisz coś zostawić za sobą,
żeby pójść do przodu.

Wspomnij,
spójrz przed siebie,
weź głęboki wdech
i całą miłość wyślij do Nieba.

Niech Najwyższy da siłę tym,
których nigdy nie przestałeś kochać...

In blanco

Biała kartka
niewidzialny Boży atrament
odkrywa dzień po dniu, fakt po fakcie...
Strach przed pojawiającymi się słowami
powstrzymuje przed podpisem.
Jednak...
gdy pierwsze słowa ujrzą światło dzienne 
znika lęk. 
Pojawia się doświadczenie Miłości Boga. 
Bogactwo siły płynie z zaufania 
i z odwagi wzięcia pióra do ręki... 
Biała kartka... 
Treść odkryje się z czasem 

Zmęczona

Boże, zamykam oczy ze zmęczenia.
Zmęczyłam się sobą.
Zmęczyłam się brakiem siebie.
Zmęczyłam się przegranymi bitwami.
Zmęczyłam się pragnieniem, które pali moje wnętrze.
I choć zmęczyłam się tęsknieniem, to tęsknię jeszcze bardziej.
Za ciszą, w której słyszę Ciebie,
za słońcem, które rozpala moje serce do życia,
za Duchem, który odkrywa przede mną dobre drogi,
za wodą, oczyszczająca moje myśli,
za miłością czystą jak łza i słodką jak miód.
Wierzę Boże, że przyjdzie dzień,
gdy moja tęsknota przemieni się w łaskę.
Dziś jednak żal jest tylko żalem...

Mokra poduszka

Fala bólu i osamotnienia
przechodzi przez komórki wszystkie.
Jak piorun uderzająca rzeczywistość
znajduje uziemienie w poduszce.
Łza za łzą.. oczyszczenie?
Na jak długo wystarczy?
...na co raz krócej...
.. chociaż na chwilę...
...aż na chwilę...
Poduszka nie przyjmie więcej
Czas umyć twarz,
ubrać się w codzienność,
... i iść w świat!

Słabość

Słabość ogarniająca ciało,
niemoc przyćmiewająca radość,
ograniczoność natury,
zmęczenie materiału,
troska i obsesja.

O, jakże słaby jesteś człowieku!
... i takiego ukochał Cię Bóg!

Tyle spraw

Czas przyspieszył...

Szukam Ciebie w wirze spraw:
w nowych perspektywach pracy,
w trudnych spotkaniach miłości,
w wygranych bitwach,
w przeczytanych wersach,
w dramacie odebranego życia, 
w uśmiechu dzieci, 
w pokrzyżowanych planach, 
w zawiedzionych nadziejach, 
w kartce papieru z wyrokiem, 
w spętanej przyszłości, 
w zabranych chwilach wytchnienia, 
w marzeniach, 
w rozmowach, 
w dźwiękach serc... 

Tyle się dzieje, a Ty we wszystkim Jesteś. 
Bądź wola Twoja! 
Nie wiesz

Czujesz się jak nic,
nie masz sił by dalej iść,
nie widzisz celu spod przymkniętych oczu.

I choć wiesz,
że przed Tobą droga,
stoisz jak słup soli,
bo znów się obejrzałeś się za siebie.

Co dalej? Nie wiesz...
Niepokój

Niezdiagnozowany ucisk w żołądku,
dokuczliwe kłucie w okolicy serca,
nieprzyjemne fale gorąca rozlewające się po ciele,
rozbiegane, niekontrolowane myśli,
wyostrzony zmysł słuchu i węchu,
nerwowo rozglądające się dookoła oczy,
zmarszczone brwi...

...niepokój nie wiadomo dlaczego.

...jeszcze nie wiadomo.


Są dni

Boże!
Są dni, że tęskni się bardziej,
że kocha się mocniej,
że pragnie goręcej,
że oddycha się trudniej,
że żyje się ciężej,
że widzi się więcej,
a może właśnie mniej...
W te dni bądź ze mną Boże!

Przemieniaj 'bardziej' w 'zdrowiej',
'mocniej' w 'piękniej',
'goręcej' w 'rozsądniej',
'trudniej' w 'bardziej świadomie',
'ciężej' w 'ofiarniej',
'więcej' albo 'mniej' w 'prawdziwie'... 
Spotkanie

Boże, dziś poczułam swoje serce.
To dobrze... bo myślałam, że skamieniało.

Ożywiła je miłość.
Miłość, która pragnie się udoskonalić,
która na pustyni ciszy oczyszcza się
i przemienia żal w błogosławieństwo.

Dziękuję Ci Boże za spotkanie miłości...
Czas

Boże to już ostatnia chwila.
Zamyka się kolejna brama,
coraz szybciej gna czas.
Przyszedł czas podsumowania,
podliczenia zysków i strat,
rozliczenia się z talentów.
Ciężko zebrać myśli.
Świat znów staje na głowie,
chce się cieszyć, bawić,
bo skończył się rok
i zaczyna się rok.
To co nie wyszło minęło,
a o północy nowa nadzieja
zagości w sercach i umysłach.

Jutro będzie czas planowania,
wybierania postanowień,
podejmowania nowych kroków...

...jutro, nie dziś.

Narodził się Bóg 

Ktoś zajął ostatnie miejsce w gospodzie 
i narodziłeś się w stajni Jezu. 

Przyszedłeś porzucając swoje szczęście, 
aby towarzyszyć naszej niedoli, 
by wyrwać nas z otchłani. 

Przyszedłeś do każdego z nas, 
do tego, który nie mógł się Ciebie doczekać 
i tego, który zapomniał, że nadchodzisz. 

Narodziłeś się w każdym sercu 
tym radosnym i tym nieszczęśliwym. 

Dziękuję Ci za Twoją obecność, 
za miłość, którą wylałeś na świat 
oblekając się w słabe ciało człowieka. 

Dziękuję za moje życie, 
za rodzinę, za przyjaciół, 
za zdolności... 

Proszę Cię Boże, 
błogosław z Betlejem swojej córce! 

Pytania

Głowa pełna pytań:
Co powinnam? Czego nie powinnam?
Co mogę? Czego nie mogę?
Co muszę? A czego nie muszę?
Co należy? Co wypada? Co trzeba?

Jedno pytanie nie dochodzi do głowy,
najważniejsze, rozstrzygające:
Czego chcę?

Gdzieś... 

"Znajdź mnie Boże w nocy serca,
w labiryncie myśli moich,
których nie potrafię związać w uśmiech"

Boże! Jestem, ale nie wiem gdzie...
Gdzieś między szczęściem, a żalem,
gdzieś między spełnieniem, a rozczarowaniem, 
gdzieś między radością i smutkiem, 
gdzieś blisko i jednocześnie daleko, 
gdzieś... a równocześnie nigdzie... 
Jestem gdzieś... zanurzona w miłości...
Czas apokalipsy
11 września 2001


Góra ognia otworzyła się na oścież
Wypuszczając mrok przeplatany ogniem
Zło wypełzło z niej po cichutku
I wdarło się do serc cywilizacji
Rozpierając je z impetem
Boję się, przerażenie mnie paraliżuje
Nie chcę, aby dotknął mnie ten cień
Boję się o ludzi bezbronnych
Ludzi nieświadomych ogromu zniszczenia
Nikt mnie nie rozumie
Wszyscy mówią „to ich problem"
Ale ten cień się rozprzestrzeni
I niewiadome gdzie się zatrzyma
Jak fala z Mordoru
Wyszły z kryjówki potwory bez ducha
Złamały spokój i harmonię w sercach
Zniszczyły dzieło rąk ludzkich
Wymordowały niewinne istoty
Boję się myśleć jak to się skończy
Jeżeli się skończy...

Tylko

przestań spadać w dół
najwyższa pora
obudzić w sobie świt

tylko zrozum to
że znowu ścieżką idziesz złą
przecież dobrze wiesz
gdzie jest twój dom

On pomoże


choć boli mnie serce 
i dusza w udręce 
mam kogoś bliskiego 
przyjaciela jedynego 
on wyleczyć umie 
każdy żal rozumie 
i wiem że dzięki niemu 
będzie po staremu 
wiem że wkrótce radość 
wyprze z serca słabość 
i znów się zaśmieję 
i szczęściem zawieje 
Spotkanie

kiedy muzykę spokojną słyszę
wtedy me serce w rytm się jej kołysze
i gdy na chwilę zamykam oczy
widzę ten wieczór sobotni uroczy
byliśmy wtedy nad wielkim jeziorem
on ona oni oraz my dwoje
siedzieliśmy na trawie przy małym ognisku
przyjaźnią złączeni wszyscy razem bliską
gadaliśmy o szkole minionych wakacjach
o różnych wyjazdach i pamiętnych akacjach
na których wszyscy się podpisaliśmy
kiedy na mazurach razem byliśmy 
Nadzieja

mówisz nadzieja matką głupich 
lecz co ty o niej wiesz 
ja ci dzisiaj coś zaśpiewam 
o nadziei jeśli chcesz 
bo nadzieją żyję ja 
wciąż ją mam i wciąż w niej trwam 
nie chcę nigdy bez niej żyć 
nieszczęśliwym jak ty być 
nie rezygnuj z nadziei 
nieszczęścia ona nie niesie 
ukoi dzisiaj ból rozpaczy 
i na duchu cię podniesie 
i nadzieję ty też miej 
uwierz w nią i w niej trwać chciej 
nieszczęśliwym przestań być 
bo w nadziei łatwiej żyć

Łza


łza jest pełna żalu czasami radości 
oznaką nienawiści miłości lub złości 
po policzku spływając ulgę przynosi 
oddala troski o spokój duszę prosi 
łza z oka nie płynie 
w sercu początek jej drogi 
niekiedy szczęście niesie 
czasem niepokój srogi 
płaczesz bo życie twoje nagle się zmienia 
rozczarowania a może spełniają się marzenia 
warto jest szlochać bo to pomaga 
otrząsa, z bólu i na nogi stawia 
potem już rześki możesz dalej pracować 
a w sercu więcej nie musisz nic chować 
dlatego jeśli kogoś płaczącego spotkasz 
nic nie mów w spokoju go zostaw 
pomyśl - niby nie potrzebna i głupia łza 
a dzięki niej sumienia spokój tyle dobra 
Kim jestem

Kim jestem?
... liściem targanym na wietrze oderwanym od matki lipy
usychającym samotnym
podeptanym przez faszystów i teologów
skazanym na długą mękę
czasem poderwanym
ale równie szybko opadającym
na dno własnego serca

Kim jestem ?
... ziarnem piasku zabranym z plaży
przez przypadek na deptaku opuszczonym
przyczepiam się do czyjegoś buta
idę dalej aż nie spadnę
wypala mnie słońce
zatapia deszcz złoty
zamarzam pod śniegiem
a w lecie znów mnie ktoś poniesie
.. przez chwilę

Kim jestem?
... kroplą deszczu spadającą z nieba
koję spływając po twarzy
potem się spalam unoszę do góry
tam znów się skraplam odzyskuję siły
aby znów umrzeć na spieczonym czole
i się odrodzić
i tak bez przerwy
i czasem krzywdę mogę wyrządzić
lecz słońce zaraz i tak mnie wysuszy
a wiatr uniesie ... wysoko

Kim jestem ?
... statkiem bez banderoli
po morzu intryg wiatrem ciąganym
nie mogę dobić do brzegu
bo się rozbiję o wysokie skały
i tak się motam jak wiatr zawieje
czasem mnie gołąb jakiś pocieszy
lecz szybko ucieka do swojego świata
i znów mnie fala zalewa wysoka
i słońce suszy a przy sterze... nikogo

Kim jesteś?
... moją przystanią
miejscem gdzie chwilę mogę odpocząć
poczuć grunt pod nogami i być znowu sobą
i rozładować bagaż swych przeżyć
zobaczyć radość znów w Twoich oczach
pragnę kotwicę zarzucić ale nie mogę
po odpływ zabierze mnie z powrotem w morze

W pajęczynie 

Zaplątałam się w pajęczynie intryg 
Dwa razy dwa to cztery 
Proste 
Nauczyłam się kłamać 
Oszukałam wszystkich 
Zaplątałam się między 
Pragnieniem zemsty 
A pragnieniem miłości 
Teraz już nie wiem czego chcę 
Nie wiem kim jestem 
Zdrajcą czy samarytaninem własnego serca 
Wykorzystuję was wszystkich 
Nawet o tym nie wiecie 
Czekam aż czas rozwiąże 
Supełki których sama nie umiem rozplątać 
Tak ciężko się zdecydować 
Na jedną konkretną ścieżkę 
Miało być tak pięknie 
Dlaczego odwróciłam głowę 
Chwila wystarczyła 
Żeby się zgubić na prostej drodze 
Zaplątana czekam 
Aż czas rozwiąże supełki 
26 czerwca 2004 r.

Na rozstaju dróg
Stałam patrząc w dal
Dokąd miałam pójść
Pan wskazówkę dał
Rwąca rzeka wnet

Pociągnęła mnie
Na drugim brzegu jej
Poznałam Cię
Poznałam właśnie Cię...
Od tej chwili Ty
Byłeś bliższy mi
Dobre serce Twe
Przygarnęło mnie
Drogi zeszły się
Z nami kroczył Bóg
Pokochałam Cię
Kolejny cud
Miłości wielki cud....
Powiedziałam tak
Już na zawsze będę trwać
Nie opuszczę Cię
Nawet jeśli będzie źle