Wakacje się skończyły. Za mną jest już czas odetchnięcia od szkoły, zajęć obowiązkowych i dodatkowych, od monitora i pracy na rzecz małych i dużych "spraw"... Czas wrócić... Wracam więc z nowym pomysłem i nowymi tematami, które zapowiadałam gdzieś między wierszami, ale których jeszcze nie zdążyłam tu poruszyć...
Było samopoznanie... Będzie samowychowanie...
Wiem kim jestem. Znam swój ideał. Może nawet go stosuję w codzienności, na tyle, ile potrafię. Zauważam jednak, że wciąż mi daleko do zadowolenia z siebie. Mimo, że wiem to i owo, mimo, że siebie rozumiem... Okazuje się, że moja natura nie jest w stanie wprowadzić w życie Bożego ideału. No cóż... Można by rzec: jestem tylko słabym człowiekiem... Można by rzec: już tak mam... I nie będzie to kłamstwo - bo dziś jestem jaka jestem. Na szczęście nie znaczy to, że jutro nie mogę być trochę lepsza... I tu właśnie pojawia się to słowo "samowychowanie"...
To co mnie czeka dalej, w drodze do świętości, to praca nad sobą. Osobiście traktuję ją jako coś fantastycznego, ale nie ukrywam, że nosi ona znamiona wysiłku. Praca nad sobą... Można pracować nad sobą na wiele sposobów. Ja próbowałam dwóch...
Pierwszy z czasów, gdy byłam nastolatką. Ksiądz przy każdej spowiedzi mówił mi nad czym mam pracować przez kolejny miesiąc. Nie pamiętam jak mi to szło, ale pamiętam, że co miesiąc to było coś innego. Teraz sobie myślę, że to było dość wygodne - on mi mówił co mam robić, ja to robiłam bądź nie, i do przodu. Pewnie czegoś się nauczyłam przy okazji, ale nie była to: samodzielność i kreatywne myślenie o swoim życiu duchowym.
Zdecydowanie bardziej spodobał mi się drugi sposób, który poznałam zgłębiając podstawy Szensztatu - samowychowanie za pomocą środków ascetycznych zaproponowanych przez o. Józefa Kentenicha, a rozwiniętych (czy przepracowanych) przez jego wychowanka, Józefa Englinga.
W kolejnych wpisach będę kontynuować moje spostrzeżenia na temat pracy ze środkami ascetycznymi. Opiszę je, skomentuję... W literaturze szensztackiej można doczytać to i owo na ten temat, ja jednak pozwolę sobie na swój własny sposób mówienia o nich. Moje refleksje mają być jedynie inspiracją do własnych przemyśleń i poszukiwań swoich własnych metod pracy nad sobą...