W praktyce oznacza to, że pracując nad rozwojem w poszczególnych dziedzinach życia człowieka, krok po kroku, cały człowiek wzrasta. Jeśli pracuję nad jakąś pozytywną cechą charakteru np. cierpliwością czy uśmiechem, po jakimś czasie zauważam, że przy okazji zaczynam rzadziej się denerwować - cały człowiek rośnie...
Tak na marginesie: Jestem fanką pracy nad rozwijaniem pozytywnych cech. W moim przypadku próby skupiania się na słabych stronach zawsze kończyły się poddaniem. Gdy pracuję nad pozytywami, prędzej czy później dostrzegam, że to też praca nad eliminacją negatywów... Oczywiście to nie jest zasada - może dla typowych choleryków lepsze będzie zajęcie się słabymi stronami, co by dodatkowo w pychę nie popadli... Każdy musi rozeznać sam, co dla niego najlepsze.
Wracając do ascezy organicznej:
Niektórzy polscy pallotyni wychowywali się na podłożu ascezy organicznej. Jeden z nich, śp. ks. Balter był nią bardzo przejęty. Z zapisków jego sekretarza wiem, że napisał artykuł, który nigdy nie został wydrukowany. Był to 11 stronicowy maszynopis o ascezie organicznej pod wdzięcznym tytułem “Asceza Radości Życia”. Próbuję namierzyć ten artykuł. Nie ukazał się, ale jest nadzieja, że może gdzieś jest w zapiskach ks. Baltera w archiwum. Jestem ciekawa jak on opisał ascezę organiczną, chociaż już sam tytuł daje dużo do myślenia. Asceza radości życia, radość życia... W moim odczuciu to jeden z kluczy do dobrego praktykowania środków ascetycznych. Radość z powołania, radość z życia jakie zostało nam dane przez Boga, radość z ideału osobistego, myśli Boga o mnie... Radość Nieba, do którego zmierzam... Bo praca samowychowawcza to droga do świętości...
Wracając do ascezy organicznej:
Niektórzy polscy pallotyni wychowywali się na podłożu ascezy organicznej. Jeden z nich, śp. ks. Balter był nią bardzo przejęty. Z zapisków jego sekretarza wiem, że napisał artykuł, który nigdy nie został wydrukowany. Był to 11 stronicowy maszynopis o ascezie organicznej pod wdzięcznym tytułem “Asceza Radości Życia”. Próbuję namierzyć ten artykuł. Nie ukazał się, ale jest nadzieja, że może gdzieś jest w zapiskach ks. Baltera w archiwum. Jestem ciekawa jak on opisał ascezę organiczną, chociaż już sam tytuł daje dużo do myślenia. Asceza radości życia, radość życia... W moim odczuciu to jeden z kluczy do dobrego praktykowania środków ascetycznych. Radość z powołania, radość z życia jakie zostało nam dane przez Boga, radość z ideału osobistego, myśli Boga o mnie... Radość Nieba, do którego zmierzam... Bo praca samowychowawcza to droga do świętości...
------
Dla dociekliwych artykuł, który znalazłam w sieci, a w którym czytam:
Kwestię potrzeby uzupełniania się wychowania naturalnego i nadnaturalnego podejmował między innymi Józef Kentenich w koncepcji pedagogicznej „ascezy organicznej”. Trudno oczywiście jednoznacznie przesądzać o tym, czy miał on bezpośredni wpływ na kształt dokumentu Soboru Watykańskiego II, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego system wychowawczy odegrał ważną rolę w transformacji Kościoła w dziedzinie wychowania.