czwartek, 9 kwietnia 2015

Nazywam ideał

Czy poznałeś siebie dość dobrze? Czy wiesz już jaki jest Twój ideał? Czy nazwałeś go? Może coś Ci w głowie krąży, ale nie masz odwagi tego ubrać w słowa? 
Czyżby TO coś było za górnolotne, za ambitne, zbyt proste...? 

Jeśli masz jakąś taka myśl/pomysł/hasło zapisz je sobie na kartce i popatrz na nie. Co czujesz? 
- Tak, to jest to! Czy: - Nic? 

... Ja nie czułam nic. I to było straszne uczucie. Gdy zaczynałam poszukiwania, wyobrażałam sobie, że mój ideał osobisty mi się objawi, a temu objawieniu towarzyszyć będą, co najmniej, motyle w brzuchu. Tymczasem... Patrzyłam na słowa i kręciłam nosem z niedowierzaniem. Widziałam, że to jestem JA, ale nie byłam pewna czy to jest mój ideał... 
Wtedy usłyszałam radę duchową: nie bój się nazwać ideału. To nie podpisanie wyroku... Przyjmij go takim jaki jest dziś. Pochodź z nim. Popatrz na niego. Zobacz jak funkcjonuje. Jeśli będzie za mały to do powiększysz, jeśli będzie za duży, to go obetniesz. Jeśli będzie oderwany od rzeczywistości, to zweryfikujesz założenia. Może jeszcze za mało siebie znasz. Mimo to, nie bój się nazwać ideału dzisiaj. Niech to będzie robocza nazwa.
Od pierwszej wersji słownej mojego ideału minęło kilka lat. W tym czasie formę zmieniłam kilka razy. I nie żałuję. I jestem pewna, że to było dla mnie dobre, takie rozeznawanie z każdej strony.

Mój mąż dostał kiedyś kartkę. Było tam pewne hasło. Przygarnął to hasło i do dziś jest w centrum jego ideału. On nie miał problemu z formami. Może to kwestia temperamentu. Jeśli jesteś perfekcyjnym melancholikiem długo nie będziesz mógł odnaleźć idealnych słów...

Uwaga! To nie koniec. Nazwanie ideału to początek drogi. W kolejnych wpisach dowiesz się co z tym ideałem dalej robić. 

A jeśli jeszcze nie masz pomysłu nie martw się. Spróbuję podsunąć Ci jeszcze kilka inspiracji do poszukiwań. Sam też ich szukaj dookoła!