Wiele osób ma problem z rozróżnieniem i oddzieleniem DPD (
duchowy porządek dnia) od PE
(Particular Examen czyli postanowienie szczegółowe). Chociaż oba narzędzia mają służyć wzrostowi człowieka, mają różne zadania.
Postanowienie szczegółowe jest konkretną pracą nad sobą. Jeśli chcę coś wypracować, zmienić w sobie czy po prostu zbliżać się do ideału osobistego, to właśnie za pomocą PE. Jedna rzecz na miesiąc - organiczny wzrost...
Duchowy porządek dnia nie służy stricte do pracy nad sobą. W odróżnieniu od PE ma:
- porządkować życie, według swoich własnych, wypracowanych zasad;
- wprowadzać Bożą harmonię w człowieku - zabezpieczać wszystkie sfery człowieka (relację z Bogiem, relacje z ludźmi oraz miłość własną...);
- rozwijać życie religijne;
- służyć samopoznaniu i samoakceptacji;
- pomagać zapracowanemu człowiekowi w tworzeniu swojego stylu życia;
- kształtować rodzinę, świat, społeczeństwo...
Jest jeszcze jedna sprawa... O ile w DPD plusy i minusy mają znaczenie drugorzędne (zaraz o tym napiszę), to wypełnienie postanowienia szczegółowego w ciągu dnia jest priorytetowe. Ojciec Kentenich wręcz zachęcał, aby za niewypełnione postanowienie nakładać sobie pokuty. Jeśli chcemy się zmieniać na lepsze, musimy do tego naprawdę poważnie podejść. Fakt, że z postanowienia rozliczam się podczas spowiedzi, świadczy o wadze tego narzędzia w moim życiu duchowym.
Co innego DPD. W moim odczuciu (
podkreślam "w moim") celem DPD nie jest wypełnienie tabelki plusikami, ale obiektywne spojrzenie na siebie - i na plusy i na minusy. To spojrzenie pomaga mi rozeznać co jest moje, co się ze mną dzieje, nad czym warto pracować.
Na początku pracy z DPD zależało mi żeby były plusy i tylko plusy, więc spinałam się, aby wszystko rzetelnie w ciągu dnia wypełnić. Do tego stopnia, że jak miałam punkt:
"czytanie Pisma Świętego", to po powrocie z jakiegoś wyjścia o godzinie pierwszej w nocy, siadałam i czytałam, żeby zaznaczyć plus... Udało mi się może przez dwa tygodnie... Potem zaczęły się minusy i rozczarowanie... Obserwując to zjawisko, zauważyłam, że coś tu nie gra... Jakiś czas mi zajęło psychologiczne zaakceptowanie minusów. W dalszych analizach ostatecznie uznałam, że nie chodzi o same plusy. Myślę, że z rok trwało, żeby zobaczyć na podstawie zapisanych tabelek, co mnie buduje, co nie. Do dziś kształtuje się mój styl życia, zmieniają się warunki, okoliczności, rok liturgiczny... Mój DPD nie jest stały, ale są w nim stałe punkty, które są kluczowe dla mojej osobowości.
Kiedy już zaczniesz zapisywać swoje tabelki, pamiętaj o tym, by zachować dystans... Minus nie znaczy, że Ci nie wyszło, tylko, że tego dnia nie coś nie zaistniało. Dlaczego nie zaistniało? - to już inne pytanie.
Ostatni przykład na dziś: Nie pracuję zawodowo, opiekuję się córką, a co za tym idzie siedzę w domu. Jeden z moich punktów w DPD to "
wyjście z domu" (potrzebuję oddechu i dystansu...). Zauważyłam, że gdy przy tym punkcie minusy utrzymują się dłużej niż 3-4 dni, zaczynają się pojawiać również w innych rubrykach, np. w tej która zabezpiecza moje relacje z mężem. Niestety, gdy nie łapię dystansu, tracę cierpliwość... itd... Piszę to jako przykład analizy swoich punkcików, a także aby pokazać, że to narzędzie ma wiele zastosowań...
------
Może Ci się wydać to wszystko trochę chaotyczne... Pewnie tak jest, bo trudno mi ubrać wszystkie treści metodycznie czy systemowo w całość. Sama jestem w drodze i każdego dnia dostrzegam nowe rzeczy... co mnie niezmiernie cieszy. Mam nadzieję, że z kolejnymi wpisami, znajdziesz dopowiedzenia czy wskazówki, których wciąż brakuje. Jeśli nie, to pamiętaj, że masz być samodzielny i odważny!