niedziela, 17 lipca 2016

Wolność part I

„To bardzo ważne, by człowiek umiał zmieniać od czasu do czasu punkty swego widzenia świata. Nie wolno przywiązywać się do jednego okna. Zmieniać punkty widzenia to wznieść się ponad siebie, ponad własne uczucia, własne interesy, to patrzeć na siebie tak, jak by się było kimś innym. Jakiś stopień wolności jest warunkiem myślenia. Wolność przypina człowiekowi skrzydła. Dzięki tym skrzydłom człowiek może unieść się ponad swój mały świat. Może popatrzeć na siebie z zewnątrz. Dopiero porównując wewnętrzny i zewnętrzny obraz samego siebie, może człowiek przybliżyć się do prawdy”. 
/ks. J. Tischner/


Tak to chyba jest, że dopóki nie wzniesiesz się ponad siebie, nie przekroczysz swojego sposobu myślenia to nigdy nie dowiesz się kim tak naprawdę jesteś.


Kiedyś miałam takie postanowienie, że codziennie będę rozmyślać o wolności - czym ona jest dla mnie, jak ją rozumiem, jak ją opisuje Ewangelia, co na jej temat mówią mistrzowie życia duchowego...

Rozmyślając, poddawałam się różnym "eksperymentom" związanym z wolnością - wypowiadałam się w sposób wolny obserwując otoczenie; uwalniałam się od swojego zdania poprzez niewypowiadanie go; pytałam choć nie wypadało; pozwoliłam sobie na wolność myśli; nie trzymałam się kurczowo swojego zdania; obserwowałam siebie stając z boku - jadłam rzeczy, których wcześniej nie próbowałam, zaczęłam jeździć samochodem, przekraczałam swoje lęki np. lęk wysokości sforsowałam dobrowolną  przejażdżką gdańskim kołem młyńskim... Każda próba miała na celu pokazanie sobie samej jak wiele drzemie we mnie możliwości - jeśli tylko rozprostuję skrzydła, jeśli zacznę w sposób wolny podejmować decyzje.

Nie mówię, że każda moja decyzja jest mądra i dobra - każdy błądzi... Uczę się na błędach, ale nie powstrzymują mnie one przed kolejnym krokiem. Mam takie wrażenie, że raz odzyskaną wolność wewnętrzną trudno zamknąć z powrotem w klatce. W każdym razie, chcę bardzo, żeby tak było... dlatego staram się regularnie korzystać z sakramentu pokuty, żeby poczucie własnej beznadziejności nie zabierało mi tej wolności oraz pewności obranej drogi... Ostatecznie, bez Bożej łaski człowiek sobie sam nie poradzi nawet z najpiękniejszymi i najszczytniejszymi celami!