Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali.
św. Jan Paweł II
Na dwóch pierwszych stopniach utrwalaliśmy ideał w naszej głowie i reflektowaliśmy nad sobą za jego pomocą. Wchodząc na trzeci stopień rozpoczęliśmy działać zgodnie z ideałem. Na tym nie koniec. Wdrapując się wyżej (lub wchodząc głębiej) ideał osobisty przynagla nas do nowych działań, w których będzie mógł się jeszcze bardziej uwidocznić.
Ideał stał się już dla nas siłą motywującą. Zakorzenił się w nas na tyle, że bez trudu przez jego pryzmat dokonujemy wyborów.
Ideał stał się już dla nas siłą motywującą. Zakorzenił się w nas na tyle, że bez trudu przez jego pryzmat dokonujemy wyborów.
W następnym kroku zaczyna nas przynaglać do działań, których wcześniej byśmy nie podejmowali. Staje się on najważniejszym i jedynym motorem naszej aktywności. Nasza świadomość została zdominowana przez ideał. Dostrzegamy coraz więcej możliwości do działania – nie chodzi tu jedynie o aktywność zewnętrzną. W zależności od ideału, każdy rozwija się w swoim obszarze świadomych dążeń. Jeden odkrywa, że może głosić Ewangelię na ulicy, a inny, że wygospodarowanie kilku godzin na modlitwę za innych to już nie problem…
Wdrożenie tego stopnia wymaga od nas odwagi wyjścia ze swojej strefy bezpieczeństwa. Możliwości nowego wykorzystania swojego potencjału często znajdują się poza naszą codzienną, znaną na wskroś rzeczywistością. Czasem będzie tak, że entuzjazm zrobienia czegoś będzie nas popychał do nowych zadań, a czasem z lękiem złamiemy stare przyzwyczajenia i zrobimy coś nowego, coś czego Bóg od dawna od nas oczekuje.
Jednym słowem chodzi o to, żeby nie przestać się rozwijać. Zawsze się uczyć. Wciąż próbować coś nowego... Zgodnie z sobą i Bożym planem. Zawsze musimy od siebie wymagać czegoś więcej...