czwartek, 21 kwietnia 2016

Życiowy cel

...wstań, nie skupiaj się na słabościach i wątpliwościach, wyprostuj się... Wstań i idź.
św. Jan Paweł II


Już w drugim rozdziale mojej nowej lektury (dla przypomnienia: "Zasady Canfielda...") czytam o ideale osobistym... Oczywiście autor tego tak nie nazywa. Pisze o przeznaczeniu, o celu życiowym, itd... Nawet proponuje metodę rozpoznania swojego głównego celu. Przytaczam ją poniżej*, bo uważam, że jest świetna. Może nie każdy z niej skorzysta, ale na pewno każdy może z jej pomocą coś wnieść do swoich poszukiwań... Warunek jest taki, że widzisz siebie, takiego jakim jesteś, a nie takiego, jakim chcą Cię widzieć inni... Twoim przeznaczeniem nie jest plan rodziców, systemu, społeczności czy wspólnoty. Twój ideał jest Twoim wewnętrznym JA, zależnym jedynie od Stwórcy. Tego szukamy!

Jeszcze nie doszłam do połowy książki, ale muszę przyznać, że autor pomaga mi zebrać to wszystko, co przez ostatnie lata się o sobie dowiedziałam i nad czym pracowałam. Jego inne spojrzenie powoduje doprecyzowywanie pewnych moich myśli, które tydzień temu były jeszcze za mgłą. Mój cel życiowy określony metodą Canfielda jest strzałem w 10. Naprawdę się dziwię, że do dej pory na to nie wpadłam. Bardzo mnie cieszy nowa lektura.

Piszę o tym, bo chcę pokazać, że ideał osobisty to nie jest idea fix Założyciela Ruchu Szensztackiego. On, jak wielu ludzi przed nim i po nim, dostrzegł, że człowiek będzie szczęśliwy gdy uzna swoje przeznaczenie i będzie je honorował w swojej drodze przez życie.


----------------------------------------------------
*z książki Jacka Canfielda "Zasady Canfielda. Rusz się stąd gdzie jesteś i idź tam, gdzie chcesz być!":

METODA POMAGAJĄCA OKREŚLIĆ SWÓJ ŻYCIOWY CEL – POMYSŁ NA SIEBIE

1. Wymień dwie wyjątkowe cechy swojego charakteru 

(np. entuzjazm i twórczość)

                     …………………..                                       …………………
2. Wymień jeden lub dwa sposoby, w jakie lubisz wyrażać te cechy podczas kontaktów z innymi 

(np. wspierając i inspirując)

                    ………………….                                        …………………. 
 
3. Załóżmy, że świat jest doskonały. Jak taki świat wygląda? Jak wyglądają relacje międzyludzkie? Jakie to uczucie być częścią takiego świata? Odpowiedz w formie twierdzenia, w czasie teraźniejszym, określając stan najlepszy tak, jak to widzisz i czujesz. Pamiętaj, w doskonałym świecie nie może zabraknąć miejsca na zabawę.

PRZYKŁAD: Każdy wyraża miłość. Wszyscy pracują w zgodzie i harmonii. Każdy swobodnie wyraża swoje zdolności.


……………….........................................……………………….. 

4. Połącz trzy powyższe punkty w jedno twierdzenie. 

PRZYKŁAD: Moim celem jest wykorzystywać tak moją twórczość i entuzjazm, by wspierać i inspirować innych, by swobodnie wyrażać swoja miłość i zdolności w sposób pełen harmonii i zgody.

………………………..……………………………. 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

100% odpowiedzialności

Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga,
a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.
/św. Ignacy Loyola/


Mój niespokojny czytelniczy duch pchnął mnie w lekturę kolejnych książek... oczywiście wszystkich jednocześnie... Nie wiem czy to ma sens, ale mi się podoba taka rozpiętość czytania. Bardzo rozszerza mi umysł i spojrzenie na świat. Może czasem rozrywa, ale jeszcze mi to nie zaszkodziło. Aktualnie na tapecie mam Księgi historyczne Starego Testamentu, Pamiętniki Tischnera, Zapiski Hellera, Kentenicha, reportaże Kazimierza Nowaka (podróżnika, który objechał Afrykę na rowerze)...  a od wczoraj doszły Zasady Canfielda... O tym ostatnim słów kilka.

Książki o rozwoju osobistym, w których przewodnim tematem jest sukces i pieniądze odstraszają mnie skutecznie. I nawet nie wzięłabym do ręki książki Canfielda, gdyby nie mój jeden bardzo dobry znajomy i jego entuzjastyczne podejście do lektury...  

Już we wstępie miałam ochotę wyciągnąć zakreślacz (ale to nie moja książka)... Autor pisze, że zasady działają jak się jest stosuje. Proste i genialne. Tak jest ze wszystkim - asceza uświęca gdy się ją stosuje, praca nad sobą zmienia człowieka, gdy się naprawdę nad sobą pracuje, naturalne metody planowania rodziny działają, gdy się postępuje zgodnie z zasadami. Do zapamiętania na zawsze!

Pierwszy rozdział zatytułowany czytałam z przyjemnością i uśmiechem. Znam to wszystko, ale budzi się we mnie chęć jeszcze większego i świadomego przeżywania swojego życia.

Po pierwsze - wziąć 100% odpowiedzialności za swoje życie. Denerwuje mnie zwalanie winy na system, dzieciństwo, pogodę, los, nawet na Boga... Pewne rzeczy po prostu się stały, albo się dzieją. I kropka. Nie mam wpływu na zdarzenia. Mam za to całkowity wpływ na moje reakcje. Canfield pisze proste równanie: Z (zdarzenie) + R (reakcja) = W (wynik). Wynik to coś co chcemy osiągnąć. Jeśli jest nie zadowalający, to trzeba coś zmienić. Skoro zdarzenia są niezależne od nas, wniosek nasuwa się prosty - trzeba zmienić reakcje! Jeśli mam kogoś winić za zły wynik, to tylko siebie. Tylko po co winić - stało się, następnym razem będę mądrzejsza... idę do przodu... Wiadomo, że nas wiele rzeczy ogranicza (zdarzenia nie są bez znaczenia), ale nad wszystkim można pracować - trzeba tylko uwierzyć, że możemy się zmieniać. Jest wiele biografii znanych osób, które zaczynały od większego bagna, niż umiemy sobie wyobrazić.

Po drugie, które wynika z pierwszego - koniec z narzekaniem. To co było, już nie jest. Choć mnie ukształtowała przeszłość i mam wyciągać z niej wnioski, moje oczy patrzą w przyszłość - w moje cele (nieważne kto jaki cel sobie napisze). Dla mnie celem głównym zawsze będzie świętość, ale po drodze mam wiele mniejszych celów, które pomogą mi być każdego dnia szczęśliwszą... Lepsza kondycja zdrowotna, oszczędności na rodzinny urlop, nowe umiejętności... itp... Jednak żeby moja przyszłość była dobra, muszę być wierna sobie DZISIAJ. Moje reakcje teraz mają znaczenie - kolejne ciastko, kolejna wymówka, kolejny niepotrzebny gadżet... Oczywiście nie zamierzam rezygnować ze wszystkiego... tylko z tego co mi naprawdę niepotrzebne... 

Po trzecie potrzebuję Boga do tego by wytrwać... O tym Canfield nie pisze, ale dla mnie to jest ważne. Jak mówił Ignacy Loyola - módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie. Bóg jest łaskawy i przeróżnymi łaskami obdarza człowieka. Jeśli uzna, że droga jest dobra to pomoże na niej wytrwać. 

Jeśli będę podążać drogą mojego ideału, z 100% odpowiedzialnością za siebie, z pozytywnym nastawieniem i co najważniejsze - zgodnie z zasadami (przez siebie akceptowanymi i podpisanymi) osiągnę mój cel... dojdę tam, gdzie chcę być.

piątek, 8 kwietnia 2016

Pomoc

28 lutego 2013 r.

W encyklice Jana Pawła II "Mulieris dignitatem" czytam:

"W „jedności dwojga” mężczyzna i kobieta są od „początku” wezwani nie tylko do tego, aby bytować «obok» siebie czy nawet „razem z sobą”, ale są też wezwani do tego, aby bytować wzajemnie „jedno dla drugiego”.

Tak też tłumaczy się znaczenie owej „pomocy”, o jakiej mowa w Księdze Rodzaju (2,18-25): „uczynię mu pomoc jemu podobną”. Kontekst biblijny pozwala rozumieć to także w ten sposób, że kobieta ma „pomagać” mężczyźnie — a zarazem on ma jej pomagać — przede wszystkim w samym „byciu człowiekiem”; pozwala im niejako stale na nowo odkrywać i potwierdzać integralny sens człowieczeństwa."

Pomoc w byciu człowiekiem...

Pomoc w dostrzeganiu piękna różnorodności,
pomoc w rozwijaniu swoich talentów i pasji,
pomoc w świętości dnia codziennego,
pomoc poprzez wsparcie,
pomoc poprzez otwartość i zasłuchanie,
pomoc z woli, a nie z powodu stereotypów...
Przez tą pomoc realizujemy nasze człowieczeństwo.
W tej pomocy kryje się akceptacja naszych różnic i zgoda na nie.

Bóg jest genialny. To ludzie sprowadzili "pomoc" kobiety do "pomocy domowej"...

-----------------------------------------------

4 marca 2013 r.

Moje refleksje na temat bycia przez kobietę pomocą dla mężczyzny trwają...

Jestem "kurą domową" - tak wyszło, ale jest tak też z mojej woli.
Uwielbiam gotować, zwłaszcza to co smakuje mojemu mężowi.
Lubię prasować, bo mnie to odpręża, zwłaszcza jak przy tym włączę sobie jeden z moich ulubionych filmów.
Nie powiem, że lubię sprzątać, ale lubię mieć posprzątane i niechęci przezwyciężam.
Czasem napada mnie obsesja porządkowania i archiwizowania rzeczy i sprzątam w szafach, szufladach, ciuchach,  zabawkach. Myślę że mogłabym pracować w jakimś archiwum...

...ale w oczach świata jestem "pomocą domową"... Właściwie mi to nie przeszkadza, bo wiem, że moja pomoc mężowi jest głębsza... Zależy mi na tym, żeby mój mężczyzna był najedzony, porządnie ubrany... On też ma swoje obowiązki w domu (odkurzanie i ścieranie kurzu, na który jestem uczulona). W mojej ocenie mamy dobry układ sił. Może trochę się rządzę, ale w końcu jestem House Managerem...

Chodzi mi o to, że nie ma nic złego w byciu "kurą domową" pod warunkiem, że się tego chce i rozumie się dlaczego się to robi. Ja lubię moją "pracę", nie oznacza to jednak, że gdy mój mąż wraca do domu to podaję mu kapcie i gazetę w zębach i jestem cicho bo on może być zmęczony po pracy...

Kiedyś czytałam amerykański poradnik dobrej żony z lat 60-tych... MASAKRA! Dobrze że urodziłam się tu i w tym czasie...

wtorek, 5 kwietnia 2016

I stała się Maryja!

21 lutego 2013 r.

Istota jedyna w swoim rodzaju, "która w pełni przedstawia pierwotny zamysł Boga o człowieku", kobieta idealna - Maryja...

Jak dobrze się stało, że została wybrana niewiasta, której świętość dnia codziennego i całkowite oddanie się Bogu możemy naśladować. Trudno byłoby dążyć do ideału, który istniałby tylko w Bożej wizji. Maryja była istotą ludzką, podobną nam... kobietą. A teraz "staje przed nami jako świetlany obraz kobiecej szlachetności, kobiecej wielkości i godności", który możemy obserwować, niemalże dotykać, zbliżając się do Bożego planu wobec nas - kobiet.

O. Kentenich nazywa Maryję "Cudem w porządku nadprzyrodzonym". Jej zjednoczenie z Bogiem jest całkowitym oddaniem się Jego prowadzeniu. "Także i my (...) możemy urzeczywistnić głęboki sens naszej kobiecej egzystencji tylko w takiej mierze, na ile uda nam się, podobnie jak Maryi, "zadomowić" w świecie nadprzyrodzonym." Czyli im bardziej przylgniemy do Boga, im bardziej zdamy się na Jego wolę wobec nas, im częściej będziemy wypowiadać Fiat, tym szczęśliwsze będą nasze serca, pełne pokoju i poczucia sensu istnienia...

Nie mam tylko naśladować Maryi, ale mam stać się "drugą Maryją"...
Trudne? - Nawet bardzo... Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, a to co najpiękniejsze wymaga ciągłej pracy i zabiegania o sprawy największe...

sobota, 2 kwietnia 2016

Zamysł Boży

14 lutego 2013 r. 

(...) Ewa miała stać się obrazem, narzędziem i odbiciem Ducha Świętego, który jest uosobioną Miłością (...)

(...) pierwotne zadanie Ewy powinno zostać wypełnione w doskonały sposób prze Ave (Maryję) (...)


Nasze zadanie - (...) Miłość Ducha Świętego powinna napełniać nasze serce i z naszego serca wypływać w świat, a następnie powracać, poprzez nasze serce i serce Matki Bożej, do Boga Ojca (...)
Od Ewy, przez Maryję, do mnie... W Bożym planie stworzenia kobieta jest tą, która odbija Miłość. Jeśli tego nie robi, albo jej miłość odciąga ludzi od Boga, to "sprzeniewierza się sensowi swojego istnienia". Ogromna odpowiedzialność leży w sercu kobiety. Nie będzie to jednak ciężar, gdy pozwoli ona Bogu działać w swoim życiu i pozwoli na bycie "pomostem "pomiędzy Bogiem, a światem. Jednak, żeby dusza kobiety mogła przenosić Bożą Miłość, trzeba o nią dbać. Zdemoralizowana kobieta będzie największym sukcesem szatana...

W ostatnim numerze "Miłujcie się" znalazł się artykuł o masonerii i jej strategii w walce z Kościołem. Między innymi zacytowane są słowa jednego z liderów masonów: "Aby zniszczyć Kościół, trzeba zniszczyć kobiety (...), demoralizujmy je. (...) Najskuteczniejszy cios w serce Kościoła to zepsucie..."

Jak zepsuć świat? Nie pozwolić kobiecie odbijać Miłości jego Stwórcy...

piątek, 1 kwietnia 2016

Wyjątkowa

z 14 lutego 2013 r.

Już pierwsze zdania książki mnie zatrzymały i zachęciły do pogłębienia tematyki kobiecej. Przede mną ciekawa, nowa droga. Mam nadzieję, że na niej wytrwam i powstanie tu moje osobiste studium nad ideałem kobiety.

"(...) wydarzenie nazaretańskie uwydatnia taką postać zjednoczenia z żywym Bogiem, które może być udziałem tylko „niewiasty”, Maryi: zjednoczenie matki z synem (...)"
To słowa z Mulieris dignitatem - listu apostolskiego o godności i powołaniu kobiety napisanego 15 sierpnia 1988 r. przez Jana Pawła II z okazji Roku Maryjnego.

Niby nic nowego, a jednak wszystko nowe. Nagle rozumiem jak wyjątkowa jest kobieta. Maryja - ideał kobiety, jest zjednoczona poprzez Wcielenie z Synem Boga. Każda matka zjednoczona jest z Bogiem poprzez noszenie nowego życia, które jest zawsze Jego darem... Mężczyzna nie przeżywa takiego zjednoczenia z dzieckiem. To ogromne wyróżnienie kobiety i niesamowity dar od Stwórcy. Dlatego tak ważne jest żeby dbać o godność kobiety, dbać o pielęgnowanie ideału kobiety.

Na kolejnej stronie przeczytamy, że o. Założyciel nie patrzy na stereotypy, ale to co głosi musi mieć całkowite uzasadnienie. Mam nadzieję, że z pomocą jego słów wypowiedzianych o kobietach i do kobiet poznam głębszy zamysł Boży co do kobiet i jeszcze bardziej uświadomię sobie jak podążać za ideałem, nie ulegając stereotypom...

Ideał Kobiety


Ze strony szensztat.pl:

"18 stycznia 2013 r. ukazała się 14 pozycja Biblioteki Szensztackiej - "IDEAŁ KOBIETY- stereotyp czy pociągający wzorzec?" 
Książkę tę witamy z wielką radością, jest bowiem swego rodzaju zewnętrznym znakiem naszego szczególnego posłannictwa jako Sióstr Maryi, które chcą pomagać współczesnej kobiecie w odkrywaniu ideału życia i realizowaniu jej powołania.
W nowej pozycji zostały „zaprezentowane fragmenty wypowiedzi Ojca Kentenicha, skierowane do różnych wspólnot kobiet, wygłaszane na przestrzeni wielu lat. Łączy je temat: posłannictwo i powołanie kobiety” (z Posłowia).

Kilka lat temu, kiedy zaczęłam czytać tą  książkę, swoje refleksje zapisywałam na blogu. Nie miałam jednak dość entuzjazmu, aby kontynuować temat, ale postanowiłam przenieść te parę tekstów tutaj. Są one częścią moich poszukiwań i mojej drogi. Może komuś się przysłużą... a może mi to pomoże skończyć rozpoczętą przez trzema laty lekturę  i będę kontynuować swoje zapiski na temat ww książki...