poniedziałek, 26 września 2016

Wędrowcy

Quidquid agis, prudenter agas et respice finem
Cokolwiek czynisz, czyń rozważnie i patrz końca.
Owidiusz


Dwa lata temu w auli św. Pawła odbyło  się niesamowite spotkanie. Z okazji 100-lecia Ruchu Szensztackiego, papież Franciszek odpowiedział na pytania zebranych członków różnych wspólnot szensztackich. Między innymi padły słowa:

"Dlatego też nie bójcie się wyruszać w drogę. Jednak gdy spotkamy na niej jakieś piękne i przyjemne miejsce, nie zatrzymujmy się. Mamy być wędrowcami a nie włóczęgami. Wychodzimy w konkretnym celu, a nie po to, by kluczyć w labiryncie nas samych."
(26 października 2014 r., 
papież Franciszek do Ruchu Szensztackiego)

źródło: www.szensztat.pl
Całe poznanie siebie, przeszukiwanie wnętrza, szukanie ideału osobistego nie może stać się kluczeniem w labiryncie nas samych.

Moim celem jest świętość, apostolstwo, Niebo... Nie chcę się się zatrzymać w tym pięknym miejscu jakim jest odkrycie mojego "ja". Dotarłam do siebie, cieszę się tym, ale moja droga jeszcze się nie skończyła. Chcę być wędrowcem - patrzę do przodu, na cel, na "koniec".  Coś tam przede mną się odsłania - jakieś pomysły na przyszłość, zadania i wyzwania... Mimo, że nie widzę ich wyraźnie, to wierzę, że będą mnie prowadziły do celu. 

Jack Canfield pisze, że gdy poznasz swój cel, powoli będą się przed Tobą odkrywały ścieżki prowadzące do niego. Warunek: musisz mieć cel, "patrzeć końca". Coś w tym jest. 

Cokolwiek czynisz < gdy podejmujesz decyzje, co dalej robić > 
... czyń rozważnie < rozmyślaj nad tym, planuj >
... i patrz końca < nie czekaj na koniec, ale wpatrzony w cel idź do przodu, nawet jeśli dziś nie wyraźnie widzisz drogę >

Jestem podekscytowana z powodu tego co przede mną. Życzę Tobie tego uczucia - entuzjazmu, wiary w Boże prowadzenie i wytrwałości w dążeniu do celów! 

niedziela, 18 września 2016

Stasiu i kanapa

"Do wyższych rzeczy jestem stworzony i dla nich winienem żyć"
Św. Stanisław Kostka



Ksiądz wikary podczas dzisiejszej mszy dziecięcej opowiadał o młodym chłopcu, który mimo, że żył krótko, zdążył zachwycić świat. Żył blisko 500 lat temu, w innym świecie, w innej epoce, kulturze - mimo to wciąż jest wzorem dla młodzieży.

Dziś jest święto Stanisława Kostki.

Dziś też odbyła się inauguracja roku formacyjnego Ruchu Szensztackiego w naszej diecezji. Siostra Edyta w impulsie inauguracyjnym odniosła się do przemówienia papieża Franciszka "o kanapie".

"Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś, po drogach, które mogą otworzyć nowe horyzonty..." (papież Franciszek)


Tak sobie pomyślałam o Stanisławie Kostce... Ten to dopiero miał odwagę... Zostawił za sobą kanapę - wygodne i bezpieczne życie, edukację, wypracowaną przez rodzinę pozycję społeczną. Zamienił kanapę na parę wygodnych butów i wyruszył do Rzymu. Wyruszył, aby spełnić pragnienia serca. Matka Boża powiedziała mu we śnie, że ma zostać jezuitą. Wiedział, że rodzice się nie zgodzą, a zakon bez rodzicielskiego błogosławieństwa go nie przyjmie. Nie zraził się, szukał dalszych możliwości spełnienia pragnienia serca. Tak dotarł do Rzymu. Tam też zakończył ziemskie wędrowanie, prawie jak święci Apostołowie.



"... życie jest piękne zawsze wtedy, kiedy chcemy je przeżywać, zawsze wtedy, gdy chcemy pozostawić ślad." (papież Franciszek)

Stasiu zostawił ślad...

Boże! Daj mi wytrwałość w podróżowaniu do mojego Rzymu, nie pozwól mi przysnąć na kanapie. Amen

wtorek, 6 września 2016

Powakacyjny zawrót głowy

Nie mogę się pozbierać po tych wakacjach...

Mam wszędzie bałagan, tony prania, zaległości w papierach, na blogach...

Mam też niezłą plątaninę myśli w głowie - wakacyjnych wspomnień, rekolekcyjnych przemyśleń, urodzinowych postanowień, planów na nowy rok szkolny, itp.,  itd...

Codziennie myślę o tym, że chciałabym coś mądrego napisać, coś ciekawego Wam przekazać, np. jakąś refleksję z czytanych przez wakacje książek ks. Józefa Tischnera. Niestety trafiam na jakiś mur intelektualny, który uniemożliwia mi zebranie myśli. Pamiętam jednak o Was, którzy tu zaglądacie i obiecuję, że jak tylko się ogarnę to zburzę mur i coś napiszę.

Tymczasem zostawiam Was z o. Adamem Szustakiem. Lubię jego nocne vlogi - mówią o sprawach serca, o sprawach, które za dnia są niewidoczne lub niezrozumiałe...