Minęły trzy miesiące zawieszone między śmiercią a życiem... Pan zabiera życie i Pan daje życie. Specjalnie piszę w tej kolejności.
Tak jak trzy miesiące temu ból rozdarł mi serce, tak dziś ból innego rodzaju przyniósł całej rodzinie radość. Doświadczyliśmy cudu narodzin. Radość wzmocniona niespodzianką... Syn... Dar od Boga...
Patrzę na niego i nie mogę się nadziwić planom Bożej Opatrzności. Trwam w zachwycie.
Gdzieś z tyłu głowy czekam cierpliwie na wyniki badań, na decyzję lekarzy co do naszego wyjścia do domu, na nową rzeczywistość, którą otwierają te narodziny...
Gdzieś w głębi tęsknię bardziej niż zwykle...