środa, 20 maja 2015

Drugi stopień formalny

Kiedy zamierzałam pisać o stopniach formalnych ideału , wydawało mi się to takie proste. Jednak, gdy próbuję teraz zebrać myśli w sensowną notatkę okazuje się to nie łatwe.

W pierwszym stopniu chodziło o praktykę/nawyk kilkukrotnego odnawiania treści ideału w ciągu dnia.

Drugi stopień jest związany z patrzeniem na siebie pod kątem ideału, a także, poniekąd, z rachunkiem sumienia z wykorzystaniem ideału osobistego.

Najpierw refleksja w tył: Jak dziś uwidocznił się mój ideał?  Jak w konkretnej sytuacji dnia się zachowałam? Czy zgodnie z tym, kim jestem?

Refleksja w przód: Co mogę zmienić w moim zachowaniu albo co zrobić w konkretnej sytuacji? Co stoi przede mną - jakie wydarzenie, wyzwanie? Co zrobić by zachować się w zgodzie ze sobą?

Gdy robimy rachunek sumienia, czy ten codzienny, czy ten tuż przed spowiedzią, często posiłkujemy się pytaniami z książeczki do nabożeństwa. Nie macie wrażenia, że połowa pytań jest banalna, albo w ogóle Was nie dotyczy?

Dla przykładu:
Jeśli w moim ideale jest zaakcentowana cierpliwość, to z tej cierpliwości chcę się rozliczyć. Nie wystarczy, że ani razu nie puściły mi nerwy - mogę nawet nie mieć z tym problemu. Środek ciężkości mojego sumienia przesunie się w kierunku wykorzystania mojej cierpliwości w codziennym życiu. Np. czy nie zaniechałam rozmowy z dzieckiem lub starszym człowiekiem (wiadomo, że w obu przypadkach trzeba wykazać się dużą cierpliwością)...

W ten sposób rozpatrując swoje postępowanie, powoli zacznę uwrażliwiać się na to, co Pan Bóg dla mnie przygotował. Zacznę widzieć jaśniej, które sprawy powinny być dla mnie ważne, a które mniej istotne. Wtedy i moje sumienie, będzie pracować z większym spokojem i w odpowiednim kierunku.

wtorek, 19 maja 2015

Jedz, módl się i kochaj

W filmach i książkach można znaleźć wiele inspiracji do poszukiwania swojego ideału osobistego. Można natknąć się na konkretną odpowiedź, ale można też znaleźć sposób szukania...

Liz, bohaterka książki Elizabeth Gilbert, "Jedz, módl się i kochaj", sprowokowana różnymi wydarzeniami czy refleksjami, wyrusza na poszukiwanie siebie. Przeczytałam tylko dwa rozdziały tej książki, ale obejrzałam film. Znalazłam kilka cennych podpowiedzi dla swojej drogi. Nie o tym jednak chciałam napisać. Ktoś, kto wiedział, że szukam ideału osobistego, podrzucił mi kilka lat temu fragment tejże książki. Dokładnie ten:

„ – Nie wiesz, że tajemnica zrozumienia miasta i jego mieszkańców tkwi w poznaniu… tego, co jest słowem ulicy? (…)
Gdyby się potrafiło czytać myśli ludzi, którzy mijają nas na ulicy w dowolnym mieście, odkryłoby się, że większość ma w głowie tę samą myśl. I to właśnie ona jest słowem miasta. Jeśli twoje osobiste słowo nie pokrywa się ze słowem tego miasta to rzeczywiście nie należysz do niego.
- Jakie jest słowo RZYMU? – spytałam.
- SEKS – oświadczył.
- Czy nie jest to tylko stereotyp?
- Nie.
- Chyba są w Rzymie jacyś ludzie, którzy myślą o czymś innym?
- Nie – przekonywał Giulio. – Jedyne, o czym wszyscy myślą przez cały dzień, to SEKS.
- Nawet w Watykanie?
- To co innego. Watykan nie jest częścią Rzymu. Mają tam inne słowo. WŁADZA.
- Można by raczej pomyśleć, że WIARA.
- WŁADZA – powtórzył. – Naprawdę. Ale w Rzymie tym słowem jest SEKS. (…)
- A jakie to jest słowo w Nowym Jorku? – spytał mnie Giulio.
Zastanawiałam się przez chwilę.
- To oczywiście czasownik. Myślę, że OSIĄGAĆ – odpowiedziałam w końcu zdecydowanym głosem. (…)
- A jak brzmi to słowo w Neapolu? – spytałam Giulia, który zna dobrze południe Italii.
- WALKA – oświadcza. – A co było tym słowem w twojej rodzinie, kiedy dorastałaś?
Trudne pytanie. (…)
- Jakie jest twoje słowo? ”



Pomyśl, podumaj...


Jakie jest Twoje słowo?