W całym moim życiu nie pomyślałabym, że mnie spotka taki czas... Wielu rzeczy się nie spodziewałam... ale pandemia? To tylko w filmach...
Od czasu, kiedy zamknęliśmy szkołę, doświadczam skrajnych emocji. Lęk o bliskich seniorów pomieszany z pozytywnym zadziwieniem ludzkimi pomysłami, frustracje szkolne, nadzieja na zrobienie wiele rzeczy w domu, zmęczenie kolejną zabawą z dziećmi, nerw na to czy tamto... Najmniej chyba boję się samego wirusa (w kontekście swojej osoby oczywiście)... ale ze względu na rodziców i babcię całą rodziną postanowiliśmy się izolować.
Trudno mi dziś sobie wyobrazić jak to będzie dalej, ile czasu to wszystko potrwa. Myślę, że każdy z nas potrzebuje kilka dni, aby się ogarnąć ze wszystkimi emocjami, lękami, nadziejami. Powoli układam wszystko w głowie, szukam chwil ciszy, aby zaplanować działania. Przede mną dużo czasu z dziećmi, czasu, w którym znów muszę ogarnąć wiele ról... czasu, w którym będę tęsknić za Julką (bo zbliża się kolejna rocznica), za przyjaciółmi (spotkaniami face to face czy we wspólnocie), za Eucharystią, za pracą (nie wierzę, że to napisałam!) i za kawą na mieście w tłumie nieznanych ludzi...
Taki niezwykły Wielki Post!
Co mnie zainspirowało dziś?
Kilka rad od o. Przemka, jak zwykle kulinarnie, ale nie tylko...:
A także spokój i dystans o. Adama: